Zaczyna się niewinnie.
Zakładasz konto. Wrzucasz zdjęcie. Jedno, drugie, trzecie. Wymyślasz hasztagi, może
nawet wrzucisz jakiś jednozdaniowy opis. Klikasz instagramowe filtry i widzisz, że nawet fajnie to wygląda. Zaczynasz obserwować znajomych, a potem ludzi, których podpowiada Ci aplikacja. Widzisz, że niektórzy zbierają tysiące fanów, a nie są telewizyjnymi gwiazdami. Widzisz, że mają społeczność, ludzi którzy chcą ich słuchać i świetnie się przy tym bawią. Inni nawet zarabiają.
Też tak chcesz.
Więc siedzisz, kombinujesz, myślisz, ale nie zawsze wychodzi. Nie śpisz po nocach,
usuwasz aplikację, by później znów ją zainstalować. Myślisz: „rzucę to!”, a potem
wracasz. Szukasz pomocy i… w końcu trafiasz tutaj. Na listę dziesięciu przykazań
początkującego Instagramera. Lepiej trafić nie mogłaś!
Punkt pierwszy: Włącz statystyki i… Je olej!
Statystyki – ważna rzecz, bez nich ani rusz. Jasne, że możesz obserwować swoje konto i
wyciągać wnioski „na oko”, tylko wiesz co? „Na oko to chłop w szpitalu umarł!” (tak się
przynajmniej mówiło u mnie w domu). Statystyki pokazują Ci jaki odbiór ma Twoje konto, zwrócą uwagę na to, w jakie dni i o której godzinie warto wrzucać swoje zdjęcia, by trafiły do jak największej ilości ludzi. Pokażą, jaką grupę zbierasz – młodsi, starsi, z Polski, zza granicy? Sprawdzaj też zaangażowanie na stronach typu Social Blade – dostaniesz automatyczny, suchy feedback czy jest okej!
Proszę tylko o jedno, uważaj, bo choć statystyki są ważne, to nie najważniejsze i bardzo
łatwo się w tym zagubić! Mogą naprowadzić Cię na właściwą drogę, ale nie powinny „trzymać za rączkę”. Daj im żyć, pomagać sobie, ale nie pracuj jedynie dla nich, bo to nigdy ich nie poprawi. Nie martw się, jeżeli szybują zbyt wolno, że kilku ludzi odchodzi. Nie każdego w życiu musisz i lubić, nie każdy musi lubić Ciebie.
Nie pisz dla pisania, pisz o czymś.
Im dłużej jestem na Instagramie, tym więcej dociera do mnie treści. Wiele z tych treści
jednak nie wnosi kompletnie nic do mojego życia i nie zostaje tam na dłużej. Nie, nie mówię, że masz być specjalistą w jakiejś dziedzinie, bo o wszystkim da się pisać ciekawie i nie trzeba kończyć miliona kursów. U niektórych kont jestem dla ciekawostek, u innych – dla rozmyślań, u jeszcze innych dla humoru, bo rozbawiają mnie krótkimi wstawkami czy komentarzami. Nie zostaje jednak długo na kontach, których treści ograniczają się do „cześć w poniedziałek, komu się też nie chciało?”, „cześć w środę, kto też czeka na weekend?”, „cześć w piątek, jakie plany na weekend?”, „dziś sobota, sprzątam, a Ty?”, „dziś niedziela, leżę, a Ty?”.
Raz na jakiś czas każdy można wrzucić na luz, napisać coś krótkiego, niezobowiązującego – jasne. Posty nie muszą, a nawet nie powinny być ciągle wymagające dla odbiorcy i dla Ciebie! Ale… Ileż można? Ja już nawet na takie zaczepki nie odpisuje.
Zachęć ludzi, niech będą częścią konta!
Znajdź coś, co zatrzyma odbiorców przy Tobie. Nie wiesz co? To publikuj wszystko, co przyjdzie Ci na myśl, a potem ich pytaj. Czy patrząc na Twój profil, wolą te ciepłe zdjęcia czy te zimne? Ich zdaniem jesteś dobra w płaskoleżach czy lepiej ich nie dotykać? To nic złego pytać o opinię, w końcu sami często bywamy nieobiektywni wobec własnych mocnych i słabych stron, a taki profil na Instagramie naprawdę może nam pomóc się rozwijać! Dodatkowo, wywołujesz u obserwujących uczucie, że razem z Tobą tworzą konto, że są tego częścią, z taką świadomością dużo trudniej opuścić twórcę, zostają więc na dłużej. Prędzej czy później znajdziesz temat, który sprawi Ci radość i będzie jednocześnie tym, co zrobi z Ciebie konieczne do odwiedzenia konto na Instagramie. Jakieś wyzwanie, znak rozpoznawczy, zabawne komentarze o świecie, ciekawostki, może jakieś life hacki? Nawet z lifestyle zrobisz wartościowe dla odbiorcy treści. Wystarczy tylko tę wartość określić. Daj sobie pomóc.
Nie olewaj komentarzy!
Ani tych, które ludzie dają Tobie, ani tych, które Ty zostawiasz innym. Odpowiadaj na
komentarze, dopytuj w nich, prowadź dyskusję. Wpływa to nie tylko na zasięg konta, ale też na Twoją relację z obserwującymi. Wyobraź sobie, że Twoje konto to Amerykańskie przedmieścia, takie jak Wisteria Lane w „Gotowych na
Wszystko”. Idziesz ulicą, ktoś Cię zaczepia, by powiedzieć, że spróbował Twojego sernika na ostatnim festynie i strasznie mu zasmakował, na co otrzymuje Twój uśmiech i… Odchodzisz. Kilkukrotnie próbował, ale albo go olałaś, albo uśmiechnęłaś się, i choćby to był najpiękniejszy uśmiech na świecie, czy ta osoba będzie chciała zaczepić Cię na podwórku jeszcze raz? Spraw, żeby Ci ludzie nie tylko pod Twoim domem krzyknęli z auta „fajny ogród”, ale żeby chcieli mieszkać obok, zaglądać codziennie przez płot i pytać co u Ciebie. A kiedy Ty idziesz w odwiedziny… Nie bądź tym nieśmiałym ludkiem, który stoi pod ścianą i tylko rozrzuca uśmiechy jak emotikony, nie podchodząc do nikogo. Daj się zauważyć!
No właśnie. Daj się zauważyć.
Jeśli Ty nie reagujesz na stories innych, czemu oni mają reagować na Twoje? Jeśli nie
komentujesz innych, czemu mają skupiać się u Ciebie na czymś więcej niż zerknięcie czy serduszko? Jeśli nie chodzisz po hasztagach, nie obserwujesz innych uczestników
wyzwań… No już chyba wiesz do czego dążę, nie?
Polecaj, ale z głową!
Polecenia są ważne. Dajesz znać ulubionym twórcom, odbiorcom czy też przypadkowemu użytkownikowi, że cenisz ich treść. Zachwyciło Cię zdjęcie? Udostępnij. Zachwycił Cię opis? Udostępnij.
Poklep autora po ramieniu i powiedz, że robi świetną robotę, a wtedy i Ciebie
ktoś poklepie po ramieniu. Musisz tylko to robić… Z głową. Nie bądź tym kimś, kto na studniówce podchodzi do każdej koleżanki i mówi, że ma najładniejszą sukienkę na świecie. Któraś z kolei ani nie poczuje się wyróżniona, ani fajna, a ludzie, którzy Cię słuchali pomyślą, że po prostu lubisz wszystko i nie zwrócą uwagi na wartościowe polecenia (to samo dotyczy współprac, ale o tym już też macie artykuł TUTAJ.
Z „polecajek” patrzę na dwie lub trzy, resztę przewijam, i tak nikt nie zostawia najlepszego na koniec.
Nie daj się wkręcić w sektę.
Okej, to zabrzmiało chyba zbyt groźnie. Chociaż… Wiesz co? Nie. Powinno być groźnie, bo nic dobrego Ci z tego nie przyjdzie. Wszelkie grupki wsparcia, grupki follow, promo nocne, promo wtorkowe, rozdania bez wartości… Brrr, pozbądź się tego i nawet kijem nie dotykaj!
Jasne, że to Ci podniesie statystyki i cyferki, że będziesz mogła się chwalić znajomym ileż to nie masz follow, że firmy, które nie potrafią weryfikować kont, będą Cię obrzucać gratisami… Ale po co? Pamiętasz jak mama kazała Ci grzecznie się bawić z dzieciakiem, którego nie lubisz? Być cicho i się bawić? Tak się będziesz czuła po kilku tygodniach lajkowania i komentowania treści, które Ci się nie podobają, ale musisz nadrobić. Tak się będą czuli Ci, którzy będą to robić Tobie.
Oglądaj innych.
Zobacz co się klika, które rzeczy wyglądają na zdjęciach dobrze, a które nie. Spójrz co piszą inni, jak zachęcają, jak prowadzą rozmowy. Ucz się na ich sukcesach i wyciągaj wnioski z ich błędów. To nie muszą być wielotysięczne konta, bo te małe często mają dużo większy potencjał.
Szukaj inspiracji pod hasztagami wyzwań, w których bierzesz udział, zapisz się na darmowe newslettery, które pomogą Ci dopracować zdjęcia i opisy. Dodaj Pinterest do ekranu głównego w telefonie, oglądaj, zapisuj, szukaj!
I zawsze, ale to zawsze oznaczaj swoje inspiracje. Po pierwsze, tylko tak jest fair. Po drugie, zwiększasz swoje szanse na repost takiego zdjęcia!
Polub się z aplikacjami.
Jesteś mistrzem fotografii, który jak kliknie przypadkiem ikonkę aparatu to robi zdjęcie warte Pulitzera? Zazdroszczę!
Jeśli jednak nie każde Twoje zdjęcie mogłoby zawisnąć w galerii sztuki, to musisz polubić się z różnymi aplikacjami, które to umożliwią. Lightroom, PicsArt, Snapseed i wiele, wiele innych – one są po to by Ci pomóc.
Pranie weszło w kadr? Usuń. Ścianą za plecami jest umazana? Wyczyść.
Wyszłaś blado? Dodaj temperatury. A może zapomniałaś wytrzeć białego stołu przed zrobieniem flatlay i wygląda to paskudnie? Nic straconego.
To Właśnie te aplikacje pomogą Ci stworzyć zdjęcia spójne i warte kliknięcia!
Miej życie poza kontem!
Nie samym Instagramem człowiek żyje. Tak, trzeba planować posty, robić zdjęcia, myśleć nad treścią, odwiedzać tych wszystkich ludzi, kombinować fajne komentarze, sprawdzać hasztagi czy eksploruj oraz przede wszystkim… Odłożyć telefon. To życie pisze najlepsze scenariusze i daje najlepszy kontent oraz siłę do działania. Nie mając życia poza kontem nie czerpiesz nowych inspiracji, szybko się wypalasz, tracisz zdrowie, bliskich, wszystko. W pewnym momencie dochodzisz do wniosku, że musisz to usunąć, że musisz odpocząć i to nie ma sensu, a cała praca… Idzie do kosza.
Gratisowe przykazanie! Dołącz do Instaprojekt!
Serio. Tutaj dowiesz się wszystkiego i jeszcze więcej. O współpracach, o zasięgach, o
stories. O tym kiedy coś robić, a kiedy nie. Ta społeczność da Ci więcej niż jakikolwiek
ebook o Instagramie.
Autorem artykułu jest Magdalena Gwiazdowska, jeżeli macie jakieś pytania dotyczące artykułu, piszcie je w komentarzach, lub odezwijcie się do Magdy na Instagramie: